Promocje
Spodenki wyjściowe Iskra Kochlice
Spodenki wyjściowe Iskra Kochlice
79,00 zł 60,00 zł
Bluza treningowa Mewa Kunice młodzież
Bluza treningowa Mewa Kunice młodzież
129,00 zł 109,00 zł
Spodnie treningowe SLIM Iskra Kochlice
Spodnie treningowe SLIM Iskra Kochlice
185,00 zł 139,00 zł
Bluza treningowa Iskra Kochlice
Bluza treningowa Iskra Kochlice
149,00 zł 115,00 zł
Kurtka ortalionowa Iskra Kochlice
Kurtka ortalionowa Iskra Kochlice
185,00 zł 129,00 zł
Opaska komin na szyję Mewa Kunice
Opaska komin na szyję Mewa Kunice
39,00 zł 33,00 zł
Rękawiczki Iskra Kochlice
Rękawiczki Iskra Kochlice
53,00 zł 45,00 zł
Kurtka zimowa Mewa Kunice
Kurtka zimowa Mewa Kunice
359,00 zł 259,00 zł
Opaska komin na szyję Iskra Kochlice
Opaska komin na szyję Iskra Kochlice
39,00 zł 33,00 zł
Worek Iskra Kochlice
Worek Iskra Kochlice
49,00 zł 39,00 zł
szt.
Paczkomaty InPost
Paczkomaty InPost
Zaloguj się
Nie pamiętasz hasła? Zarejestruj się

2 tygodnie wzlotów i upadków - Podsumowanie

100.jpg


Minione dwa tygodnie, to mieszanka udanych treningów z beznadziejnym startem. Do tego od dłuższego czasu męczy mnie przeziębienie. Niby jest już ok, ale czasem trochę mnie przytyka przy większych prędkościach, a także mam jakieś sporadyczne napady duszności, kiedy muszę sobie trochę pokaszleć.

Pierwszy opisywany tydzień musiałem zluzować, natomiast w kolejnym postanowiłem "docisnąć" formę, bo zostanie 14 dni do maratonu, które muszę przeznaczyć na zluzowanie i złapanie świeżości.

8-14 kwietnia:

Poniedziałek:
12 km - śr. 4:58/km - HR 131

W weekend poprzedzający, zrobiłem 54 km, więc tutaj mogłem jedynie baaardzo spokojnie pobiegać. Wieczorem zaczęło mnie brać przeziębienie, które ciągnie się do dnia dzisiejszego.

Wtorek:
11,4 km - śr. 4:46/km - HR 137
Podbiegi 8x 150m + schłodzenie

Jedyną ciekawostką z tego treningu jest fakt, że jak dobiegłem na moją górkę i się rozciągałem, to jakieś 200 metrów ode mnie, koleś przypaprał autem w barierkę na obwodnicy :D Inny kierowca (ten, którego wyprzedzał) zatrzymał się i sprawdził czy wszystko ok, więc mogłem skupić się na swoim treningu ;)

Środa:
Interwały: 3x 1600 + 3x 1000 + 3x 400
Przerwy odpowiednio: 1 minuta, 2 minuty i 400m (wszystkie w truchcie)

Pierwsze odcinki miały być w tempie progowym. Planowałem po 3:30/km, a wychodziło po 3:29 i musiałem się hamować, bo szło dosyć gładko. Przerwa zaledwie minutowa, ale wystarczająca, żeby nie mieć tutaj problemów.
Kolejne odcinki, to już tempo piątki (z kalkulatora). Planowałem po 3:15 i wszystkie wykonałem z chirurgiczną precyzją, czyli co do sekundy. Tutaj już mocno się napracowałem.
Ostatnia część treningu, to już rzeźnia. Według kalkulatora, powinienem te czterysetki biegać w 1:12 (3:00/km). Jako, że szybkościowcem nie jestem, to miałem tutaj ogromne problemy. Umordowałem się strasznie, a wyszło 1:13, 1:14 i 1:12.

Z całego treningu byłem bardzo zadowolony, bo tego dnia miałem chyba szczyt przeziębienia. Nos, gardło i płuca zawalone, a trening wszedł bardzo dobrze.


Czwartek:
WOLNE

Planowałem bieg regeneracyjny, ale zrezygnowałem ze względu na przeziębienie. Miałem nadzieję, że to wystarczy. Nie wystarczyło ;)

Piątek:
8 km - śr. 4:42/km - HR 143

Rozruch przed Nocną Dychą w Brzegu. Na przedostatnim kilometrze wykonałem pięć przebieżek po 20 sekund.

Sobota:
Nocna Dycha w Brzegu - 10 km - 36:05

Fatalny bieg, o którym już wspominałem. Opóźniony start, a potem bardzo dobry początek - być może na okolice życiówki. Jeszcze przed półmetkiem ogromne problemy żołądkowe i jedyne o czym myślałem, to kibelek ;)


Niedziela:
WOLNE

Drugi w tym tygodniu dzień bez biegania. Wymarzłem się na starcie w Brzegu i znów mocniej zaatakowało mnie przeziębienie. Postanowiłem, że odpuszczam ten dzień, a od poniedziałku startuje z bardzo mocnym tygodniem, ostatnim takim przed maratonem.

W całym tygodniu zaledwie 65 km i chyba zero roboty pod maraton.

15-21 kwietnia:

Poniedziałek:
27 km - śr. 4:19/km - HR 151

Dalej miałem bardzo mocno zawalony nos, więc postanowiłem, że wychodzę na wybieganie, a w trakcie dostosuję trening do samopoczucia. Jak będzie dobrze, to będzie long, a jak nie, to będzie we wtorek.
Biegło mi się bardzo lekko, więc postanowiłem, że robię spokojne 15 km, a potem przyspieszam na 8 km i na koniec wracam do spokojnego biegu.

Ostatecznie 8 km zrobiłem w średnim tempie 3:50/km. Dosyć wolno, ale wiało tak mocno, że momentami nie mogłem zejść poniżej 4:00.


Wtorek:
4,4 km - śr. 5:47/km - HR 117
7,3 km - śr. 4:40/km - HR 136

Wtorek miał być dniem spokojnego biegania. Najpierw krótko i spokojnie z Anią, a bardzo późnym wieczorem już sam - lekko, ale narastającym tempem.

Środa:
Interwały: 4x 1000 (przerwa 2')

Dzięki temu, że zrobiłem bieg długi w poniedziałek, a kolejny zaplanowałem na piątek, to "zarobiłem" jeden dzień, który postanowiłem wykorzystać na krótkie, ale bardzo szybkie bieganie.

Trening wyszedł zgodnie z planem. Tempa "tysiączków", to 3:14, 3:14, 3:16 i 3:15. Tradycyjnie już, zawiewało dosyć mocno, więc byłem naprawdę zadowolony. Zwłaszcza, że w nogach musiał zostać poniedziałkowy trening.


Czwartek:
12 km - śr. 4:49/km - HR 136

Spokojnie, choć wpadły dwa szybsze odcinki. Postanowiłem, że sobie przejmę dwa segmenty na stravie :D Głupie to, zwłaszcza przy tak mocnym tygodniu, ale uznałem, że sobie urozmaicę trening :D
Wpadł mocny podbieg, a potem sprinterski odcinek i dwa segmenty moje! :D

Piątek:
30 km - śr. 4:17/km - HR 155

Tutaj miałem komfort, którego raczej w dni powszednie nie mam, a mianowicie dzień wolny w pracy! Jako, że zaplanowałem start na 10 km w poniedziałek, to musiałem bieg długi wykonać już w piątek.

Był to już ostatni bieg długi, bo do maratonu pozostało zaledwie 16 dni.
Zgodnie z zaleceniem Danielsa, wykonałem mieszankę biegu progowego z biegiem spokojnym.
3 km + 3x 3 km próg (przerwa 2') + 17 km

Trójki wyszły odpowiednio w tempie: 3:39, 3:35, 3:37.
Nie było to jakoś bardzo szybko, ale biegałem na mocno już zmęczonych nogach, w terenie i na GPS, który lubi czasem oszukać.
Po tej części treningu, zjadłem żel i pokręciłem się jeszcze 17 km w tempie 4:25-4:40.


Sobota:
10 km - śr. 4:47/km - HR 137

Nogi baaardzo ciężkie, ale z każdym kilometrem biegło się jakoś lżej.

Niedziela:
WOLNE

Przebiegłem 102 km w sześć dni i dla mnie to wystarczająco, aby z czystym sumieniem zrobić sobie odpoczynek przed jutrzejszym startem :) Druga sprawa, że trzeba już schodzić z kilometrów, bo 5 maja już bardzo blisko :)

Newsletter
Podaj swój adres e-mail, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach.
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl